Emre Can – Skazany na Ju.. na ławkę
Wiemy już oficjalnie, że były zawodnik Liverpoolu nie weźmie udziału w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Niemiec przegrał w oczach Maurizio Sarriego rywalizację z pozostałymi pomocnikami i wraz z Mario Mandžukiciem nie weźmie udziału w pierwszej fazie tych elitarnych rozgrywek.
Natychmiast pojawiła się w mediach wypowiedź pomocnika, której udzielił dla czasopisma Bild, w której 25-latek nie kryje rozgoryczenia i wprost mówi o potrzebie ponownego zastanowienia się nad pobytem w ekipie bianconerich. Rozgoryczenie Niemca tym bardziej może być zrozumiałe, przypominając sobie kulisy transferu do Stolicy Piemontu.
19 czerwca 2018 roku dla każdego fana Juventusu był sporym zastrzykiem ulgi. Gdy Do Turynu dotarł wreszcie były już pomocnik Liverpoolu, Emre Can kibice Starej Damy doczekali się transferu, o który działacze starali się od niemal roku. O tym, dlaczego ruch ten był niemal nieunikniony, dla la Gazzetta dello Sport wypowiedział się wówczas człowiek, który dbał o rozwój reprezentanta Niemiec od najmłodszych jego lat, Antonio Magliarisi.
Antonio, były trener Emre Cana w ciekawym wywiadzie przedstawia nowego pomocnika Bianconerich; jego dzieciństwo, wychowanie w wartościach Juventusu, a także cechy charakteru rodem wyjęte z poprzedniej epoki.
Trener, który nie ukrywa swojej sympatii do Biało-czarnych barw przyznaje, że mógł mieć spory udział w wyborze przez 25-latka Juventusu jako swój kolejny klub.
Emre został wychowany w micie Juventusu, na którego czele stał wielki Alex Del Piero. Powtarzałem mu: „Spójrz na niego! Musisz kopać jak on!”. Za każdym razem, gdy przebywał w moim domu, widział ołtarzyk poświęcony Starej Damie. Dla takich jak ja Juve reprezentuje sentyment włoski.
Lubię myśleć, że przekazałem mu tę samą miłość do klubu. Gdy był w Turynie, wysłał mi wieczorną wiadomość: „Skoro tutaj jestem (w Juve), to z pewnością masz w tym swój udział. Marzenia się spełniają!”. Wciąż mam gęsią skórkę, gdy o tym pomyślę. Oczy mi się szklą.
Zawsze wiedział, że jeśli trafi do Juventusu, będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, jednak nigdy na niego nie naciskałem. Powiedziałem mu, że musi sam dokonać najlepszego dla siebie wyboru… ale, by nigdy nie trafił do Interu!
Poprzedniego lata sam odradzałem mu ten transfer. Powiedziałem, że nie jest gotowy na Juventus. Teraz nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Jest gotowy na 110%, by w tych barwach stać się bestią. Nadal mamy świetne relacje, osobiście daję mu korepetycje z języka włoskiego.
To wciąż ten sam dzieciak. Bardzo grzeczny, nieśmiały i szczery. Nigdy nie odtrącił mnie na bok i wierzę, że nigdy się nie zmieni. Zarówno w życiu osobistym, jak i na boisku cechuje go niesamowity szacunek.
Zawsze wiedziałem, że nie jest mu łatwo. Tak samo, jak i on jestem imigrantem. Dorastałem w obcym kraju. Wiem, ile musiał udowodnić, by znaleźć się tu, gdzie jest. Jego rodzice są z Turcji. Ciężko pracowali całe życie. Często do późna. Zdarzyło się, że sam odprowadzałem go po treningach do pustego domu, gdzie czekał na ich powrót pod drzwiami. Rozumiałem to, ale mi się to nie podobało. Zabierałem, więc go do siebie. Czasami spędzał u mnie weekendy.
Pewnego razu, gdy się przechadzaliśmy, zobaczył kabriolet. „Zobacz, jaki jest piękny. Kupię go dla Ciebie, gdy tylko będę w stanie”. Zwykła rozmowa, jak to młody człowiek ma w zwyczaju. Rzuca takie na lewo i prawo. Jednak nie on. 18 lat później Emre pojawił się w moim domu z pękiem kluczy, rzucając proste „obietnica dotrzymana”.
Podarował mi kabriolet, choć wiedział, że nie potrzebuję go. Jedyne, na czym mi zależy to jego miłość, ale on już taki jest. On wie jednak, że jest coś, o czym marzę i on może mi to podarować… Liga Mistrzów z Juventusem. Nie mogę już dłużej czekać, zrób to dla mnie!
Źródło: juvefc.com
Ja mam nadzieję, że kontuzje będą go omijać i wywalczy sobie miejsce w kadrze na fazę pucharową. Bardzo go lubię.
Musiałby naprawdę stać sie kluczowym piłkarzem pierwszego składu, żeby nie tylko wypracować sobie miejsce w LM, ale rownież odwieść włodarzy i trenera klubu od decyzji o sprzedaniu go. Bo możliwe, ze w lidze sobie bedzie całkiem dobrze radził tylko po to, żeby Juventus zwęszył interes do pozbycia sie go za trochę lepsze pieniądze.
Ja tez mu kibicuje jednak.
Nie wiemy, jak to dokładnie wygląda. W tej chwili Khedira i Matuidi to po prostu gracze pewni, Sarri im ufa, ale to naturalne, że ich rola (zwłaszcza Francuza, który nas po sezonie opuszcza) będzie maleć. Bentancur wydaje się jedynym pomocnikiem, który może zastępować Pjanicia na regiście, a Rabiot to pomocnik, z którym wiążemy duże nadzieje i według mnie jako pierwszy będzie wklejany do pierwszego składu. Ramsey daje możliwość gry inną formacją 4312. Can odpadł w tym momencie, ale za pół roku sytuacja może się diametralnie zmienić, jeśli np. pierwszy plac będzie mieć Rabiot, albo jeśli Bentancur nie będzie potrafił zastępować… Czytaj więcej »
Mam nadzieję że wywiad dla Bilda to tylko wymyśl pismakow, a Emre nie uderzyła woda sodowa do głowy