pavel nedved

Piłkarski gladiator. Nie ze względu na warunki fizyczne (177 cm i 70 kg), ale na wolę walki, która go charakteryzowała. Drugi Czech, który otrzymał nagrodę dla najlepszego piłkarza starego kontynentu. Urodził się 30 sierpnia 1972 roku w Cheb blisko Pragi.
Pavel Nedved w piłkę zaczął grać od najmłodszych lat, stając się najpierw idolem kibiców z rodzimej miejscowości, a następnie z Pragi grając dla najsilniejszego zespołu w ówczesnym czasie Sparty. Na początku Nedved ustawiany był jako napastnik, dopiero w późniejszym okresie został przesunięty do linii pomocy, co okazało się strzałem w dziesiątkę, pozycja pomocnika pozwoliła mu bowiem wykorzystać wszystkie atuty, jak waleczność czy strzał z dystansu, dzięki któremu zdobył wiele goli podczas każdego z sezonów. Mimo że Nedved w całości poświęcał się piłce, nie zapomniał o nauce – ukończył liceum o kierunku Geometra oraz zdał maturę.

Eksplozja talentu Czecha przypada na Mistrzostwa Europy ’96, gdzie wraz z kolegami z reprezentacji doszedł do samego finału, w którym lepsi okazali się Niemcy. Dobrą grę Nedveda docenili przedstawiciele Lazio oraz PSV Eindhoven, którzy złożyli swoje oferty. 24-letni wówczas zawodnik wybrał rzymski zespół i już od sezonu 1996/97 biegał po boiskach Serie A. Podczas swojego pierwszego roku we Włoszech nowy zawodnik biancocelestich zdobył 11 bramek i z miejsca stał się idolem tamtejszych tifosich. W kolejnych rozgrywkach Pavel zdobywa swoje pierwsze trofeum, Puchar Włoch. Następnie dokłada do tego Superpuchar Włoch, w meczu, o który zdobywa bramkę. Trzeci rok w ekipie z Rzymu nie był najlepszym dla Nedveda. Dwukrotnie doznał kontuzji, która wyeliminowała go prawie ze wszystkich spotkań. Jednak powrócił w końcówce sezonu i zdobył zwycięską bramkę w finale Pucharu Zdobywców Pucharów przeciwko Mallorce, który odbył się w Birmingham. Należy zaznaczyć, że był ostatnim, który zdobył bramkę w tych rozgrywkach. Po tym meczu ofertę za Pavla złożyło Atletico Madryt, ale tym razem to sam zawodnik ją odrzucił, gdyż wolał pozostać w Lazio. Był to trafny wybór, w kolejnym sezonie Nedved zostaje mistrzem Włoch i zdobywa Superpuchar Europy, pokonując Manchester United. Od tego też klubu napływa kolejna oferta za Czecha, ale i tym razem zostaje ona odrzucona.

Wreszcie w 2001 roku pojawia się oferta z Juventusu, wobec niej Nedved nie pozostaje już obojętny. Wie, że w tym klubie może stać się jeszcze lepszym piłkarzem i wygrać jeszcze więcej. Przyjmuje ofertę i dołącza do ekipy ze stolicy Piemontu za kwotę 35 mln dolarów. Luciano Moggi transfer Czech skomentował w znany sobie sposób „Kupiliśmy go, tak przynajmniej nie będzie zdobywał przeciwko nam goli”. Początkowe spotkania w nowych barwach nie należały do najlepszych w wykonaniu Nedveda, można powiedzieć, że były wręcz fatalne w porównaniu do tych, które tifosi pamiętali z czasów jego gry w Lazio. Wszyscy oczekiwali od niego, że z miejsca zastąpi Zinedine Zidane, który odszedł do Realu Madryt, ale Nedved powtarzał: „Nie jestem takim piłkarzem jak np. Zidane, który ma futbol we krwi. Na wszystko musiałem bardzo ciężko zapracować”. I to właśnie przez pracę Pavel powrócił do najlepszej formy. Aklimatyzacja zajęła Czechowi kilka miesięcy, aż w końcu przełamał się w grudniu w meczu przeciwko Perugii, z którą strzelił swoją pierwszą bramkę w nowych barwach. Od tego meczu Pavel grał tylko lepiej. I to on dał wiarę wszystkim, że jeszcze w tych rozgrywkach można dogonić jeszcze Inter, strzelając zwycięską bramkę 21 kwietnia 2002 roku przeciwko Piacenzie. I Juventus dokonał tego. Wygrał w ostatniej kolejce z Udinese, a Lazio pokonało Inter i dzięki takim rozstrzygnięciom L’uomo Scudetto (męskie mistrzostwo) trafiło w ręce zawodników z Turynu. „Tamten okres w Juventusie był dla mnie trudny, ponieważ w całości zmieniłem sposób przygotowania, a do tego ciężko mi było się zgrać z resztą zespołu. W Lazio bazowaliśmy na kontrataku, a tymczasem w Juventusie wyglądało to zupełnie inaczej. Krótko mówiąc, musiałem przyzwyczaić się, zrozumieć schematy gry, które praktykowano w Juventusie. Aż do Bożego Narodzenia moja gra była daleka od ideału. Ale później, także dzięki Lippiemu, który przesunął mnie bardziej do środka, odnalazłem się i już byłem sobą. Jak wspominam ostatnią kolejkę? Byłem niesamowicie szczęśliwy z mistrzostwa i tego, że Poborski strzelił Interowi dwie bramki”.

tekst-nedved1Rok 2002/03 był magiczny dla Nedveda, który dzięki swojej wspaniałej grze stał się bożyszczem tifosich, którzy nadali mu nowy przydomek „Furia Ceka”. Pavel przez cały sezon prezentował się nieziemsko, wybornie, strzelał z każdej pozycji… był wszędzie. Marcello Lippi w jednym z wywiadów stwierdził „Ten chłopak chyba nawet przez sen biega”. Nedved był w gazie, wiedział to każdy. Każdy się go obawiał. Jednak jego ambicja i waleczność przerosła go, do tego stopnia, że w półfinale Ligi Mistrzów – prawdopodobnie w ferworze walki zapomniał, że wisi na nim możliwość absencji w kolejnym spotkaniu w razie otrzymania kartki – niepotrzebnie sfaulował na środku boiska McManamana i otrzymał żółtą kartkę. Do dziś wszyscy tifosi Juventusu mają w pamięci klęczącego Nedveda i okrywającego rękoma twarz na widok wyciągniętej przez sędziego kartki. Do Manchesteru Nedved poleciał, ale tylko w roli kibica. Juventus finał przegrał, a sam Pavel przeżywał to jeszcze bardziej niż zawodnicy na boisku, gdyż nie mógł im pomóc. Ale mimo wszystko to był rok Nedveda, ukoronowany zdobyciem Złotej Piłki. Największa nobilitacja za piłkarskie umiejętności trafiła w ręce Czecha! Jednak wydaje się, że gdyby mógł zamienić tę nagrodę choćby na występ w finale przeciwko Milanowi, to zrobiłby to bez mrugnięcia okiem. „Dla mnie istnieje tylko piłka i moja rodzina. Nic więcej nie potrzebuję. W Rzymie żyłem poza miastem, w Turynie również. Dla mnie ważna jest codzienna praca, nawet podczas urlopu trenuję. Pozwala mi to utrzymać kondycję, dzięki czemu łatwiej mi powrócić później do codziennych treningów”. Po treningach i meczach Pavel angażował się w 100% w życie rodzinne. Cały swój czas poświęcał żonie Ivanie oraz dzieciom: Pavlowi i Ivanie. „Postanowiliśmy dać im nasze imiona, ponieważ kiedy nas już zabraknie na świecie, pozostanie jeszcze jeden Pavel i jedna Ivana, którzy się kochają”. Głęboka myśl, szczególnie dla chłopaka urodzonego i dorastającego w Cheb, mieście, które było oddalone 20 minut jazdy autem od miejsca zamieszkania jego wielkiej miłości, Ivany. „Poznaliśmy się, kiedy miałem 15 lat, a ona 13. Ivana przyjeżdżała do Cheb odwiedzać swoją babcię. Najpierw była przyjaźń, potem narodziła się miłość. Pobraliśmy się, gdy miałem 21 lat”. Opowiada o tym z największym uczuciem i uśmiechem na twarzy. Ten uśmiech natomiast pojawia się niezwykle rzadko, kiedy rozmawia o piłce, wtedy to zachowuje największą powagę. „Czuję na sobie wielką odpowiedzialność, od małego źle się czułem, przegrywając mecz. Od zawsze miałem wielką chęć podnoszenia swoich umiejętności. Jestem osobą, która wszystko, co robi, robi na serio. Miałem tak od małego i nie dotyczyło to wyłącznie boiska. Transfer do Juventusu był dla mnie niesamowicie wzruszający, jednocześnie to wielka nobilitacja. Wiem, że wszyscy wiele ode mnie oczekiwali, a ja nie chciałem ich rozczarować”.

W Czechach ludzie uważają go za legendę. „Muszę podziękować Reprezentacji Narodowej, to właśnie dzięki występom w niej dotarłem tu, gdzie jestem”.
Jednak po tym, gdy postanowił pozostać w Juventusie po degradacji kubu do Serie B, dla kibiców Starej Damy stał się kimś jeszcze bardziej ubóstwianym. Nedvedowi od zawsze marzyło się wygranie Ligi Mistrzów, a wraz z pozostaniem w Juve mogło to się nigdy nie ziścić. „Też o tym pomyślałem, ale moją Ligą Mistrzów była Serie B z -17 punktami na starcie. Wygranie tego było niczym zwycięstwo w tych rozgrywkach, ale trzeba być realistą, zamazałem w sobie myśl o Lidze Mistrzów, i że nigdy nie podniosę tego pucharu. Jednak mam dobre usprawiedliwienie, dlaczego tak się nie stało – musiałem wprowadzić Juventus z powrotem do Serie A”.

Po tym, co zrobił, nazwano go bohaterem. „Nie czuję się bohaterem. Po prostu był to mój życiowy wybór. Czuję się dobrze w Turynie, podobnie jak moja rodzina i chcę odwdzięczyć się klubowi za to, co dał mi przez te lata. Inni zawodnicy postanowili inaczej? Eh, każdy ma własne powody, choć myślę, że przetrwaliby to”. Juventus zajmuje pierwsze miejsce w Serie B, a Nedved wygrywa swoją „Ligę Mistrzów”.
W kolejnym sezonie Juventus kończy rozgrywki Serie A na trzecim miejscu, dzięki czemu Nedved jeszcze raz może spróbować wygrać Ligę Mistrzów. Jednak w 1/8 tychże rozgrywek naprzeciwko staje Chelsea i odbiera Czechowi szansę na wymarzone trofeum.

31 maja 2009 Juventus stanął w ostatnim meczu ligi włoskiej naprzeciw Lazio. Del Piero oddaje na to spotkanie opaskę kapitańską Nedvedowi. Tak, ostatnie spotkanie Serie A było także ostatnim w karierze Czecha. Postanowił on z tym meczem ostatecznie zawiesić buty na kołku. „Po ośmiu latach spędzonych w Juventusie chcę pozdrowić wszystkich kibiców, kolegów z zespołu i klub, a zarazem podziękować im wszystkim za cały ten okres spędzony tu. Z Juventusem zdobyłem 4 mistrzostwa i zdobyłem Złotą Piłkę. W szczególności chcę podziękować mojej żonie Ivanie oraz moim dzieciom za to, że zawsze byli przy mnie. Z Juventusem zawsze będę związany emocjonalnie. Dziękuję również rodzinie Agnellich za możliwość gry w tak wielkiej drużynie!” – tymi słowami Nedved, który zagrał w 327 spotkaniach i zdobył 65 bramek dla Juventusu, zakończył występy w biało-czarnej koszulce.

Autor: Pavon

Przejdź do paska narzędzi