Niewykluczone, że ten optymistyczny plan dotyczący powrotu do rywalizacji nie dojdzie do skutku. Mogą na to wskazywać wyniki badań wykonywane przez kluby, z których trzy potwierdziły wystąpienie u nich nowych zakażeń.
Tymi zespołami są Torino, Sampdoria oraz Fiorentina. Łącznie w tych drużynach stwierdzono jedenaście osób z koronawirusem. W tym gronie znajduje się siedmiu piłkarzy, których dane nie zostały ujawnione. Każdy z graczy przechodzi chorobę bezobjawowo i został poddany rutynowej kwarantannie oraz ścisłej obserwacji.
Na chwilę obecną te przypadki nie mają żadnego wpływu na kontynuowanie przygotowań przez włoskie kluby do wznowienia sezonu, ale niewykluczone, że w razie wzrostu liczby zakażeń zostanie podjęta decyzja o definitywnym zakończeniu rozgrywek.
Koronawirus u piłkarzy Serie A:
1 aktywny w Torino
3 aktywnych we Fiorentinie
4 aktywnych w SampdoriiU jednego z piłkarzy Sampdorii wystąpił nawrót (miał już wynik negatywny, teraz wyszedł pozytywny).
Zobaczymy jak reszta klubów, ale póki co nie wygląda to różowo.
— Michał Borkowski (@mbork88) May 7, 2020
Źródło: transfery.info / twitter
No i wkraczamy w nowy okres w którym COVID będzie najpewniej wykorzystywany i będzie usprawiedliwieniem wszystkiego o ile porozumienie klubów tego nie wyłączyło. Mam nadzieję, że kluby które zgodziły się grać ustaliły, że w razie nowych wypadków nie mają o to pretensji i gramy dalej – nie używamy COVIDU jako wymówki do czegokolwiek. Tak samo może się to zdarzyć we Florencji jak w Turynie. Oczywiście nie mam najmniejszych złudzeń, że po ew. przegranym meczu połowa zacznie wypominać, że grali bez jakiegoś gracza bo chory.
Nie chcę nic insynuować, ale to dziwne, że ponownie Sampa i Fiora są klubami, gdzie wykrywa się wirusa po raz pierwszy i gdzie tych przypadków jest najwięcej. Może tam coś nie pyka, jeśli chodzi o organizację izolacji? Bo przecież u Fiołków jeszcze członkowie sztabu są zakażeni.