Prasa

maciejovsky | 14 września 2022

Bernardeschi o Juventusie, EURO i Toronto

Federico Bernardeschi z satysfakcją patrzy na swoją przeszłość we Fiorentinie i Juventusie i podkreśla, że niczego nie żałuje.

Pomocnik jako wolny zawodnik dołączył latem do Toronto FC, gdzie dzieli szatnię m.in. z Domenico Criscito czy Lorenzo Insigne.

We Włoszech żyje się piłką nożną jakby to była obsesja. Oczywiście gramy dla kibiców i jesteśmy wdzięczni za ich wsparcie, ale moim zdaniem w życiu zawsze muszą istnieć granice, a w Italii czasami niestety trochę je przekraczamy.

Kiedy wszedłem do szatni Juventusu, miałem 23 lata i nie było rówieśników. Buffon, Chiellini, Bonucci, Barzagli, Marchisio, Khedira, Mandzukic, Matuidi… Wspomniałem o ośmiu piłkarzach, którzy wygrali Mundial, Ligę Mistrzów…

O czym w ogóle gadamy? Nie ma co dodawać. W wieku 23 lat wejść do szatni z takimi ludźmi… Jeśli jestem tym, kim jestem dzisiaj, to na pewno w jakimś procencie dzięki właśnie tej szatni, tym osobowościom, charakterom, ale jednocześnie z wielkim szacunkiem do innych.

Nie żałuję swojej dotychczasowej kariery. Grałem w czołowym europejskim klubie, dużo wygrałem. Jestem mistrzem Europy. Z kolegami z kadry narodowej zrobiliśmy coś niezwykłego. Gdybym zamknął oczy i wrócił myślami do czasów, kiedy byłem dzieckiem i wyjechałem do Florencji i pomyślałbym o marzeniach, które wtedy miałem, to powiedziałbym, że je zrealizowałem.

Rzuty karne na EURO? Jeśli ktoś posiada odpowiedni charakter, to nie odmówi. Czułbym się źle, gdybym nie strzelał tych karnych. Trener zapytał, kto chce wykonywać i bardzo niewielu nie miało na to ochoty, zapewniam! Gdybym nie trafił, to byłby ogromny smutek, ale czułbym się jeszcze gorzej, gdybym nie posiadał odwagi, by uderzyć.

Kiedy wszystko idzie dobrze, łatwo napompować ego, klatkę piersiową. Zamiast tego, kiedy sprawy toczą się źle, to wtedy okazuje się kim naprawdę jesteś. Podczas drogi na jedenasty metr twoje serce mocno bije, boisko wydaje się nieskończone. Ciężko to opisać. Jak tylko wziąłem piłkę w ręce i ustawiłem ją, to tak jakby wszystko się zatrzymało.

Moje dołączenie do Toronto? Takie doświadczenie wymaga otwartego umysłu. Nigdy bym nie wybrał tego klubu, gdybym najpierw nie przyjechał zobaczyć, jak wygląda. Miałem okazję zostać we Włoszech, bo oferty składały mi dwa duże kluby, ale do Toronto leciałem bez niczyjej wiedzy.

To nie Los Angeles czy Nowy Jork, gdzie leci się na wakacje, ale właściwie to zabrałem Devę [żona – przyp. red.] i dziecko i jeśli by coś nie wyszło, to miałem pretekst, żeby spędzić dwa dni z rodziną na urlopie.

Czy zrobiłem krok do tyłu w swojej karierze? A co, jeśli za pięć lat MLS stanie się najlepszą ligą na świecie?

Źródło: football-italia.net

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Najnowsze artykuły:
Przejdź do paska narzędzi