Buffon z karą dyscyplinarną za użycie przekleństw?
Gianlugi Buffonowi grozi kolejne zawieszenie i grzywna po tym, jak po raz kolejny został przyłapany na użyciu „bluźnierczego” zwrotu.
Tego typu słowa są uważane za najgorszy rodzaj przekleństw rzucanych w języku włoskim.
Jak donosi La Gazzetta dello Sport, sytuacja miała miejsce po golu Lautaro Martineza we wczorajszym półfinale Coppa Italia. Rozgrywając mecze przy pustych trybunach, Komisji Dyscyplinarnej o wiele łatwiej o wychwytywanie tego typu zachowań i identyfikację sprawcy.
To swoista recydywa 43-letniego bramkarza, jako że 26 stycznia podobna sprawa była już przedmiotem postępowania. Wówczas Buffonowi zarzucono użycie nagannych zwrotów w meczu z Parmą.
Źródło: football-italia.net
Och motyla kończyna, nie potrafię wyrazić swej złości po tym jak mój czcigodny przeciwnik zdobył bramkę, którą bronie. Oh nie nie, wewnętrznie kipie. – chyba tak powinien powiedzieć… Z jednej strony rozumiem, ale z drugiej – czasami brutalne faule czy nacechowane politycznie rzeczy uchodzą płazem a tutaj coś takiego. Czy jakby – według zaleceń niektórych psychologów – zaczął krzyczeć w stronę ziemi to byłoby okej?
Bo rozumiem, że tutaj dał upust emocjom a nie wyzywał kolegów/ przeciwników?
No, no, to się nam Gigi rozszalał na starość! Tego typu kary brzmią zabawnie. Ja rozumiem, że mecze oglądają np. dzieci, zwłaszcza we Włoszech, więc one bez problemu wyłapują przekleństwa. Jednak jednocześnie od najmłodszych lat na boisku klnie się jak szewc. Edukacja powinna więc wychodzić z innych stron i być wszechstronna, a nie że nagle FIGC występuje w roli narodowego (a jakże, haha) edukatora. Jeśli więc futbol ma reprezentować jakieś wartości, to koniecznie takie podejście trzeba tutaj pożenić z pragmatyzmem, a więc z tym, co i ile możemy tak naprawdę realnie zrobić na jakieś płaszczyźnie. Pomijam w tym momencie fakt,… Czytaj więcej »
Oni mają śmietniki zamiast serca!
Włochy zawsze mnie śmieszyły z podejścia do przekleństw. Oni mają chopla na punkcie religijnych „bluźnierstw” – lata inkwizycji, państwa papieskiego i mocny wpływ kościoła zryły im chyba psychikę na zawsza. Najgorsze z przekleństw to dio cane – bóg pies, albo w Toscani madonna rospa – matka boska ropucha. Za „ch*j” czy „k*rwa” można dostać lekką reprymendę, ale użycie boskich epitetów rozpętuje zazwyczaj wojnę.
Śmiać mi się chce z tych wszystkich „świętych” decydentów, którzy siedzą za biurkami i wydają osądy. Niech raz czy dwa wyjdą na murawę i zobaczą ile testosteronu unosi się nad jej powierzchnią w takim meczu a potem się raz czy dwa zastanowią nad głupim dyscyplinowaniem za takie rzeczy.
Starego chłopa za przekleństwa karać… Nie no wszystko rozumiem, ale to są emocje.
Jeden z włoskich youtuberów podjął ciekawy argument.
Długo oponowano przeciwko VAR, bo argumentem jest to, że rozgrywki w Lidze Mistrzów powinny być tak samo sędziowane jak w B klasie. A czy ja jak nagram na telefonie, że któryś piłkarz B klasy nagram, że przeklął to go władze ligi również zawieszą?
Co dalej, podsłuchy w szatni, tunelu, na ulicy? Buffon nie umył rąk po sikaniu! Zawieszenie na 3 miesiące!