Capello: Porto było do pokonania
Fabio Capello pochwalił trenera Chelsea, Thomasa Tuchela za zwycięstwo nad FC Porto, krytykując jednocześnie przygotowanie Juventusu.
Porto było wyraźnie do pokonania – powiedział Capello w rozmowie ze Sky Sport Italia.
To był zupełnie inny mecz niż z Juve. Tuchel dobrze się przygotował, obrona zagrała doskonale, nie pozwalając Porto na zbyt wiele, mimo że Portugalczycy próbowali napierać do przodu.
Gol Masona Mounta był ukoronowaniem ich gry. Tuchel zmienił również pięciu graczy w porównaniu do meczu, który przegrał w Premier League w weekend. To pokazało, że panuje nad sytuacją.
Źródło: football-italia.net
Ameryki nie odkrył. Zamiast grać ze śmieciarzami w środę to byśmy się emocjonowali na Maxa Lm. Żal tego Porto.
Dokładnie. Na Maxa. Ale nie mamy Maxa.
„Tuchel dobrze się przygotował, obrona zagrała doskonale, nie pozwalając Porto na zbyt wiele”
Wystarczyło po rozpoczęciu meczu wybić piłkę w aut, dzięki czemu Porto nie zdążyłoby poprawić rekordu najszybciej strzelonego gola i już wszystko wygląda lepiej niż w Juventusie 😀
Już tylko drwiny zostały chyba.
Mówi to ten sam Capello, który w 2006 roku mając do dyspozycji chyba najmocniejszy skład Juventusu w historii (z wyjątkiem prawej obrony, gdzie biegał Zebina) ledwo wyeliminował w 1/8 LM przeciętny Werder i to dzięki temu, że ich bramkarz Tim Wiese wyrzucił piłkę pod nogi Emersona, który w 88 minucie zdobył bramkę na wagę awansu.
Zgadza się. Dla mnie Capello, już chyba na zawsze będzie się z tym kojarzył. Mając do dyspozycji kosmitów, którzy kilka miesięcy później w sporej liczbie zagrali w finale MS, graliśmy najgorsza piłkę jaka w Juve pamiętam, patrząc na proporcje potencjału do gry.
Swoją drogą, to jak sobie sprawdziłem wyniki fazy pucharowej tamtej edycji LM, to wygląda jakby była skrojona pod styl Capello. Padło wtedy mnóstwo wyników po 1-0 (lub też wygranych jedną bramką) oraz sporo remisów (zwłaszcza 0-0). Półfinały to już były całkiem „magiczne”, bo pierwsze pojedynki zakończyły się następującymi rezultatami Milan-Barca 0-1, Arsenal-Villareal 1-0, a w rewanżach padły dwa bezbramkowe remisy.
Wspomniany fart z meczu ze słabiutkim Werderem, chyba najbardziej pamiętny z tamtej edycji LM. Mi utkwiło równie to że byliśmy bezradni w meczu dwumeczu z Arsenalem a media podkreślały na każdym kroku, jak młody Fabregas nakrył czapka ogromny wtedy transfer Vieiry właśnie z Arsenalu do Juve.
Z ciekawości sprawdziłem, z uwczesnego składu, w finale Mistrzostw Świata wystąpiło 9! zawodników Juve, jeśli dobrze policzyłem. Kosmos i nie do wiary jak Capello zabił potencjał tej drużyny.
oj ja bym na Twoim miejscu nie wypominał Timowi błędów 😉
Może to mój ziomek z siłki i wcale się nie gniewa 🙂