Casarin: VAR potrafi zabić ducha gry
Były sędzia Paolo Casarin jest zwolennikiem VARu, ale uważa, że kontrole spalonych stały się zbyt drobiazgowe i nie odzwierciedlają ducha przepisów.
VAR został wprowadzony w Serie A już w zeszłym sezonie, ale teraz używany jest we wszystkich pięciu najlepszych ligach oraz w Lidze Mistrzów, często prowadząc do rosnącej frustracji fanów i zawodników.
Zmiany w regułach zagrania piłki ręką zostały ściśle powiązane z technologią VAR, co skutkować będzie częstszym dyktowaniem rzutów karnych. Napoli znalazło się jednak w centrum kontrowersji za rzut karny odgwizdany w meczu z Fiorentiną, ponieważ Dries Mertens wyraźnie zanurkował, a sędzia główny nie chciał obejrzeć powtórki wideo.
Błąd w sytuacji Mertensa jest ogromny. Zaskakujące jest to, że tak wyraźnego incydentu nie powtórzono przy użyciu VARu – przyznał emerytowany sędzia na antenie włoskiego Radio Radio.
Jestem zwolennikiem VARu i widziałem podróż, którą technologia przeszła zanim została przyjęta. Wydaje mi się zaskakujące, że sędziowie nie postrzegają VARu jako pomocy i wsparcia. Sędzia główny i arbiter VAR powinni się wzajemnie wspierać, a nie licytować, kto przejmie odpowiedzialność za decyzję. Problem polega na tym, że sędzia VAR nie powinien być podwładnym arbitra głównego.
Mówiąc to wszystko, uważam, że VAR z pewnością ograniczył liczbę wyraźnych i oczywistych błędów, więc nigdy nie może zostać usunięty z piłki.
Casarin uważa, że duże problemy wiążą się z wdrożeniem systemu do oceny spalonych.
To skomplikowana sprawa. Wygląda to jakby teraz sędziowie sprawdzali stopklatkę z finałowego wyścigu olimpijskiego na 100 metrów. Dla VAR spalony stał się „zawodami”, w których każdy chce udowodnić, że jest w stanie wyłapać milimetry. To absolutnie nie odzwierciedla ducha gry.
Spalone zostały wprowadzone, aby uniemożliwić napastnikowi znaczącą przewagę, gdy zaczyna bieg. Problem stanowi także sama technologia, ponieważ spalony dotyczy momentu, w którym piłka traci kontakt z butem podającego oraz dotyczy pozycji drugiego piłkarza.
VAR bardzo dobrze sprawdza pozycję gracza wybiegającego do podania, ale tak naprawdę nie jest zbyt dokładny w wychwyceniu momentu, gdy piłka traci kontakt z butem pierwszego zawodnika. Zawsze będzie pewna niepewność przy wyborze stopklatki i kadru na nagraniu, co może prowadzić do różnicy nawet 30–40 cm w pozycji wybiegającego. Jeśli następnie przyjdziesz i zaczniesz czepiać się 1-2 cm albo nawet milimetrów, to zaczyna się to robić niesprawiedliwe.
Ogólnie uważam, że nie był to właściwy czas na wprowadzenie nowych zasad, z których wiele jest bezcelowych, takich jak żółta kartka dla trenerów. Wprowadziliśmy wiele zmian w czasie, gdy ludzie wciąż dostosowywali się i dopiero powoli zaczynają akceptować VAR.
źródło: football-italia.net
Czy to jedyny sensowny głos ze środowiska sędziów we Włoszech?! Również jestem zwolennikiem VARu, ale nie pojmuje jakim prawem jeden sędzia sprawdza wszystko, a kolejny „wyrywkowo”. Nie ukrywajmy – rzut karny ewidentny czy nie powinien być potwierdzony przez VAR. sytuacja jest trudniejsza z zagraniem ręką. Moim zdaniem np. ręka Samira z meczu Udine – Milan była z gatunku tych najtrudniejszych do interpretacji, bo z jednej strony piłkarz całkowicie naturalnie się zachował, a piłka „po prostu” zjechała mu po ręce. Ale z drugiej zmienił kierunek jej lotu w bardzo newralgicznym miejscu. Frustracja rośnie, bo tutaj cieszysz się, że strzelili brame, ale… Czytaj więcej »
Nie pamiętam już kto, ale któryś z dziennikarzy mówił w programie Pola, że komentował mecz w którym ustawiono linię Varu na spalonego by przy kolejnej powtórce ustawić tak że spalonego nie było. Za duży jest nacisk na ustawienie piłkarza, a za mało szczegółowo szuka się momentu zerwania kontaktu piłki że butem. Jak już gwizdamy takie centymetry to trzeba np zoomowac dokładnie kiedy zaczyna się podanie. Bo to faktycznie może być decydujące.