Chiellini: Nie mam takich cech jak van Dijk czy Ramos
Kapitan Juventusu Giorgio Chiellini przyznał, że nie ma takiej samej jakości jak Virgil van Dijk czy Sergio Ramos, w związku z czym największą przyjemność czerpie z udanych interwencji pod swoją bramką.
W obszernym wywiadzie dla So Foot, Chiellini mówił o swoim charakterze na boisku i poza nim oraz o tym, że co tydzień chciałby grać przeciwko najlepszym zespołom w Europie.
Doświadczony stoper zaczął jednak od swojej rywalizacji ze Zlatanem Ibrahimoviciem.
Szukam bezpośredniej rywalizacji, aby dać z siebie wszystko – powiedział Chiellini.
Bardzo szanuję Zlatana, szanujemy się nawzajem. Byliśmy kolegami z drużyny w moim pierwszym sezonie w Juve. Nigdy nie bałem się stawić mu czoła, nigdy nie odstawiłem nogi.
Stał się absolutnym wrogiem przechodząc do Interu, potem zwykłym przeciwnikiem będąc Milanie czy grając przeciwko mi w reprezentacji.
Chiellini powiedział, że pojedynki i kluczowe interwencje w defensywie dają mu większą satysfakcję niż strzelanie bramek.
Jestem bardzo zadowolony, gdy wygram pojedynek – kontynuował.
Kiedy blokuję niebezpieczny strzał lub ratuję zespół od utraty bramki, otrzymuję zastrzyk adrenaliny. To inna radość niż w przypadku zdobywania bramek, nie da się tego porównać. Te interwencje z ważnych meczów wciąż mam w sobie.
Dla przykładu, gol strzelony w ćwierćfinale Ligi Mistrzów przeciwko Barcelonie dał mi znacznie mniej satysfakcji niż to, kiedy powstrzymałem Harry’ego Kane’a przed zdobyciem bramki w 89. minucie. Tamten mecz przeciwko Tottenhamowi był bardzo napięty. Po wszystkim mocno uścisnęliśmy się z Gigim Buffonem i [Andreą] Barzaglim. Wielki moment.
Aby wygrywać pojedynki z napastnikami, trzeba być pesymistą, przewidywać najgorszy scenariusz. To nagroda zarezerwowana dla „normalnych” zawodników, takich jak ja czy Barzagli. Nie zrozumcie mnie źle – Andrea był bardzo dobrym obrońcą, ale obaj nie mamy takich cech jak Sergio Ramos czy Virgil van Dijk.
Weteran boisk Serie A przyznał jednak, że poza boiskiem jest inną osobą.
Jestem raczej nieśmiały i powściągliwy, ale na boisku zrobię wszystko, by wygrać.
Kontrakt 36-latka wygasa w czerwcu 2021 roku i został zapytany o możliwość przejścia na piłkarską emeryturę bez kibiców na trybunach.
Bez kibiców to nie jest piłka nożna – wyznał obrońca.
Brakuje emocji. Jednak zawsze lepsze to niż nic. Niestety, trzeba się dostosować.
Zasłużony reprezentant Włoch stwierdził, że chciałby grać przeciwko najlepszym jak najczęściej i wydaje się być przychylny idei tzw. Superligi.
Pięć lat temu powiedziałem prezydentowi [Andrei] Agnellemu, że mam nadzieję grać co tydzień przeciwko Barcy, Realowi, PSG, Bayernowi. Dla piłkarza na wysokim poziomie jest to najlepsze. Mam nadzieję, że zobaczę jakieś poważne zmiany. Być może nowy format Ligi Mistrzów.
Produkt piłkarski musi zostać ulepszony. Z COVID utknęliśmy. Wzrost w branży ustąpił miejsca niepewności o przyszłość.
Źródło: football-italia.net
Nie zgodzę się z Giorgio, że trzeba grać co weekend z Barcą czy Bayernem i to jest dobre. W żadnym razie. To zabije tę magię, to napięcie, które towarzyszy spotkaniom z największymi w Europie. Jest to ewidentnie sposób myślenia zbieżny z Agnellim.
Mnie osobiście cieszy to, że graliśmy z Interem, teraz będziemy grać z Romą, znowu z Interem, Napoli i Porto.
Mniej mnie cieszy fakt, że w międzyczasie bezpośredni rywale grają z Crotone i Spezią.
Dla mnie to, że w międzyczasie gra się z ogórami wcale nie dodaje wartości innym spotkaniom. Mało tego, często mecze ze średniakami ogląda się bardziej z obowiązku, niż emocjami.
Moim zdaniem to jest właśnie ten czynnik, który buduje atrakcyjność – to, że nie odegrasz się za miesiąc znowu, tylko z takim Realem gramy co kilka lat. Tak jest też zbudowana magia mistrzostw świata – przez to, że są co 4 lata, a nie co roku, jak w Snookera czy w skoki.