Felietony

maciejovsky | 20 czerwca 2019

Czy Sarri jest kimś, kogo potrzebował Juventus?

W niedzielę plotki wreszcie stały się faktem – Maurizio Sarri oficjalnie został nowym trenerem Juventusu. Oficjalne komunikaty Juve i Chelsea wydały niemal jednocześnie przy obopólnej zgodzie, londyńczycy bowiem postanowili zakończyć współpracę z Sarrim w sposób polubowny, bo przecież Włochowi zostały jeszcze dwa lata ważnego kontraktu. Finalnie Juventus zapłaci drużynie The Blues niewielką rekompensatę.

Podczas rozmów, które przeprowadziliśmy po finale Ligi Europy, Maurizio wyjaśnił, jak bardzo pragnie wrócić do ojczyzny i to właśnie te powody przeważyły o rozstaniu. Chciał pracować we Włoszech i uważa, że równie ważne jest, aby być bliżej rodziny. Dla dobra starszych rodziców czuł, że w tym momencie musi być blisko nich – powiedziała w oficjalnym komunikacie dyrektor Chelsea, Marina Granovskaia.

Biorąc pod uwagę fakt, że na posadę trenera The Blues szykowany jest Frank Lampard, to wątpliwe, że kibice Chelsea będą tęsknić za Sarrim. Jednak na podkreślenie zasługuje fakt, że to jeden z niewielu trenerów, z którym Chelsea rozstaje się w cywilizowany sposób, a przy tym w glorii i w chwale, jako że Maurizio zdobył przecież europejskie trofeum — Ligę Europy.

Trzeba też pamiętać, że wspomniane wyżej trofeum było pierwszym poważnym w dorobku Sarriego. Swoją karierę trenerską rozpoczął w 1990 roku, kiedy to przejął klub z ósmej klasy rozgrywkowej — USD Stia. To pewien symbol porzucenia codzienności i oddania się pasji — Maurizio porzucił rozwijającą się i perspektywiczną karierę w dziedzinie finansów.

Długa była droga urodzonego w Neapolu szkoleniowca do ławki najlepszych drużyn w Europie. Wiodła od Stii przez Faellese, Cavriglię, Antellę, Valdemę, Tegoleto, Sanovino, Sangiovannese, Peskarę, Arezzo, Avellino, Hellas, Perugię, Grosseto, Alessandrię, Sorrento aż po Empoli, następnie Napoli, Chelsea i wreszcie Juventus. Krok po kroku – od najniższych lig do zupełnego topu.

60-latek zaczyna teraz nowy rozdział w dosyć trudnych okolicznościach. W przeszłości nie brakowało przecież złej krwi pomiędzy Sarrim a Juventusem oraz jego kibicami. Nowy szkoleniowiec Starej Damy był nie tylko trenerem Napoli, ale tam się też wychował, a później dorastał we Florencji — a więc środowiskach, które wręcz przesiąknięte są pogardą i nienawiścią względem Juve. Niewątpliwie na korzyść Sarriego nie działa również incydent z pokazaniem środkowego palca kibicom Bianconerich podczas jego ostatniej wizyty w Turynie czy też przyłączenie się do piosenki anty-Juve intonowanej przez fanów Napoli. Ci, którzy doszukują się negatywów jeszcze bardziej skrupulatnie, wskażą ponadto na szorstką, dresową, sygnowaną dymem z papierosów aparycję Maurizio, co przecież tak bardzo kłóci się z wysokim profesjonalizmem i elegancją Juventusu.

Również postawa Sarriego na konferencjach prasowych jest antytezą Lo Stilo Juve. Od dziesięcioleci, począwszy od Gianniego Agnellego, a skończywszy na zawsze wymuskanym, ubranym w doskonale skrojony garnitur Massimiliano Allegrim Juventus dbał o elegancki i estetyczny przekaz w mediach. Wyjątkiem był rok 1990 i Gigi Maifredi, który pojawił się na stanowisku trenera wraz ze swoim „szampańskim futbolem”. Poniósł on jednak spektakularną porażkę i został zwolniony w ciągu roku.

Wszystkie powyższe punkty są istotne w filozofii Juventusu, ale… …To może właśnie dlatego Andrea Agnelli, Pavel Nedved i Fabio Paratici wybrali właśnie Maurizio Sarriego. I prezydent klubu, idąc w ślad za słowami Alberta Einsteina, że definicja szaleństwa mieści się w robieniu w kółko tego samego, oczekując różnych rezultatów, chce najprawdopodobniej znaleźć nowe sposoby na udowodnienie swojej umiejętności przewidywania i inteligencji.

Prześledźmy ostatnie lata: Antonio Conte przywrócił Bianconerich na szczyt włoskiej piłki, ale nie radził sobie w Europie — odszedł. Następnie zaskakująco zdecydowano się na zatrudnienie Maxa Allegriego, który ulepszył zespół i przez pięć lat osiągał znakomite wyniki. Jednak tryumf w Europie okazał się szklanym sufitem. Odszedł więc i Max. Beppe Marotta przez lata budował kadrę zespołu, który zdominował Włochy i walczył w Europie, ale był przeciwko rozbiciu starannie ułożonej listy plac, a więc przeciwko transferowi Cristiano Ronaldo i również odszedł.

Pójdźmy dalej. Zrezygnowano przecież z tradycyjnych koszulek-pasiaków i zaprezentowano stroje pół-białe i pół-czarne. Wcześniej zmieniono herb klubu na w istocie handlowe logo. Wszystko po to, żeby Juventus stał się globalną marką w całym znaczeniu tego słowa. Czy zatem może dziwić, że to właśnie Andrea Agnelli sięgnął po trenera, który nie jest wyznawcą maksymy obowiązującej w Juventusie, że wygrywanie nie jest ważne, bo to jedyna rzecz, która ma znaczenie?

Na pierwszy rzut oka można wysnuć tezę, że klub jest zdesperowany, żeby zwyciężyć w Europie, bo niedługo minie ćwierćwiecze od ostatniego tryumfu w Lidze Mistrzów. Popatrzmy jednakże na nazwiska trenerów, którzy potencjalnie mogli objąć posadę trenera Juve: jest to Sarri, Guardiola, Pochettino. To trzej różni szkoleniowcy, ale jedno ich łączy — chęć zdobycia maksymalnej liczby punktów grając jednocześnie w stylu, który zachwyca fanów.

Bo jeżeli czegoś w ostatnich 18 miesiącach Juventusowi brakowało, to niewątpliwie atrakcyjnej gry w piłkę. Stara Dama była bezwzględnie skuteczna, do bólu efektywna, do granic neutralizowała przeciwników, zmuszała ich do poddania się, ale kosztem uniemożliwienia rozwinięcia w pełni skrzydeł przez swoich zawodników.

Zespół posiadający w składzie Ronaldo, Pjanicia, Douglasa Costę, Dybalę, Cuadrado, Bernardeschiego czy Cancelo powinien rozrywać przeciwników na strzępy, a często zamiast tego widzieliśmy toporny, mocno zachowawczy futbol. Allegri ostatecznie zapłacił za to najwyższą cenę, a sytuacja doprowadziła do przybycia „Sarrismo” do Turynu.

Termin „Sarrismo” czyli po angielsku „SarriBall” został wprowadzony do sekcji neologizmów we włoskiej encyklopedii Treccani i został zdefiniowany jako styl piłki nożnej, który opera się na „nieustannym naciskaniu, atakowaniu obrońców, dominacji i grą na jeden kontakt z bardzo dużą liczbą podań”.

Niewątpliwie nastąpi wiele zmian w składzie, ponieważ klub będzie chciał zapewnić Sarriemu graczy pasujących do jego wizji, a samej metamorfozie może ulec i 60-latek. Alessandro Martorana – kibic Juventusu – zaoferował, że ubierze nowego trenera Starej Damy, jeśli tylko ten złoży mu wizytę.

Jednak większym dla Sarriego wyzwaniem niż to, czy jego ubiór przypadnie juventinim do gustu, będzie przezwyciężenie oczekiwań, które narosły po doniesieniach o potencjalnym przybyciu Guardioli. Kibice Juventusu zareagowali tak jak mała dziewczynka, której obiecano kucyka, a zamiast tego dostała konia na biegunach, który należał kiedyś do innej, znienawidzonej dziewczynki.

Kibice kwestionują dotychczasowe osiągnięcia trenera. Ładna dla oka gra jest dobra dla Napoli, ale w Juve wymaga się tytułów — głoszą. Klub wygrał w ostatnich latach osiem razy z rzędu Scudetto, cztery Coppa Italia, dwa razy grał w finale Ligi Mistrzów i piękne porażki nie zostaną tu z pewnością zaakceptowane.

Sarri został niedawno zapytany w wywiadzie dla Vanity Fair o motto Bianconerich, na co odpowiedział: To sport, więc to nie ma sensu. Nie można być niezadowolonym z drugiego miejsca. Sarrismo to po prostu styl gry. Pochodzi od ciosów, które otrzymałem kiedyś. Ewolucja to dziecko porażek, nie tylko w piłce nożnej. Nie mogę świętować po zwycięstwie, bo ktokolwiek wygrywa, pozostaje przy swoich przekonaniach. Porażka robi na mnie większe wrażenie, bo sprawia, że jestem krytyczny i posuwa mnie o krok dalej.

W zeszłym sezonie Chelsea pod wodzą Sarriego zakończyła rozgrywki Premier League na trzecim miejscu za niesamowitym Manchesterem City i równie wspaniałym Liverpoolem. Ponadto przegrał po rzutach karnych Puchar Ligi i na koniec wygrał Ligę Europy. I choć dopiero okaże się, czy Sarri jest w stanie zapewnić trofea Juventusowi, to wiemy jedno: Maurizio jest uparty i przywiązany do swoich pomysłów i nie zmieni się nigdy. Przyjęcie jego stylu wymaga czasu i zawodnicy też go będą potrzebować. Nie można spodziewać się, że od początku Stara Dama rozszarpie każdego przeciwnika.

Jeśli jednak pomyślisz nieco w przód, w kontekście Ligi Mistrzów, to pamiętaj, że to właśnie Sarriemu udało się posiąść medal za wygranie rozgrywek europejskich, czyli coś, co Juventus desperacko chciałby zdobyć.

Maurizio Sarri już tutaj jest i może być dokładnie tym kimś, kogo potrzebowała Stara Dama.

 

Źródło: flofc.com, Adam Digby

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Najnowsze artykuły:
Przejdź do paska narzędzi