Letizia: Juventus nie jest już straszny
Gaetano Letizia twierdzi, że Juventus nie przeraża już swoich rywali i uważa, że Stara Dama nie doceniała Benevento.
Letizia rozegrał do tej pory wszystkie dziewięć meczów Serie A i pomógł beniaminkowi zdobyć jeden punkt w meczu przeciwko ekipie Bianconerich, zdobywając drugą bramkę w tym sezonie.
30-latek uważa, że Juventus zmienił się w ostatnich latach i teraz każda drużyna może rywalizować z aktualnymi mistrzami kraju.
Myślę, że ten Juventus nie jest już przerażający dla nikogo – powiedział prawy obrońca Benevento w wywiadzie dla SportItalia.
To nie ta sama drużyna, którą byli trzy, cztery lata temu. Kiedy grałeś z Bianconerimi, byłeś prawie pewien, że przegrasz. Dziś już tak nie jest. Masz wrażenie, że możesz o coś ugrać, nawet jeśli to nadal bardzo silny zespół.
Letizia podkreślił brak Cristiano Ronaldo w meczu, który odbył się na Ciro Vigorito i stwierdził, że Stara Dama nie docenia swoich przeciwników.
Uważam, że Ronaldo nie grał, ponieważ nas nie docenili. Myśleli, że mogą nas pokonać nawet bez niego. W piłce nigdy nie wolno lekceważyć przeciwnika, w przeciwnym razie napotykasz nieprzyjemne niespodzianki.
Właściwie w kontekście walki o Scudetto myślę, że Juventus nie jest już murowanym faworytem. Napoli i Inter też mogą mieć coś do powiedzenia.
Źródło: football-italia.net
Trudno się z nim nie zgodzić w kwestii strachu przed Juve. Nauczył nas tego Sarri. Za Maxa przegrany mecz powodował, że następny mecz prawie zawsze był wygrany. Działał efekt zimnego prysznica. Sarri to rozmontował, a Pirlo musi zbudować.
Powiedział samą prawdę ale taki stan rzeczy musiał nastąpić prędzej czy później.
Myślę, że poruszyłeś ważną kwestię. Piłka nożna, z resztą jak wiele innych dziedzin życia, opiera się na cykliczności. W tym przypadku cykliczność jest dodatkowo wzmagana choćby przez krótki, na tle innych profesji, okres szczytu umiejętności głównych aktorów – piłkarzy. Nasz cykl i tak trwa bardzo długo, należy się z tego cieszyć i doceniać, o czym mówi choćby Agnelli. Niemniej, trudno oprzeć się jednak wrażeniu, że po rozstaniu się z Allegrim i Marottą podejmuje się coraz więcej złych decyzji, które przybliżają nas do tego, by ten cykl się zakończył, że coś się w Juventusie zepsuło.
Wbrew pozorom taki stan rzeczy może nam pomóc w obecnej sytuacji. Lepiej wyglądamy w spotkaniach, w których przeciwnik z niższej półki – który kiedyś by się bał i czekał na najniższy wymiar kary – wychodzi i próbuje grać w piłkę.
Przy czym te próby gry w piłkę kończą się tym, że strzelają nam bramki i zabierają punkty. Być może przyszłościowo jakoś nam to na dobre wyjdzie, ale w chwili obecnej skutkuje po prostu mniejszą zdobyczą punktową.
Nic dziwnego, że jesteśmy takimi wackami, skoro ten zespół jest źle budowany juz od 4 lat, widział to bardzo dobrze Allegri, ale chyba za bardzo uwierzyliśmy w swoją siłę i niestety okazało się, że to Maxiu miał rację.