McKennie o swoich pseudonimach
Weston McKennie wypowiedział się na temat swoich pseudonimów i wyjaśnia, dlaczego jako dziecko wybrał piłkę nożną zamiast futbolu amerykańskiego.
23-latek opowiedział o swoim życiu i karierze w wywiadzie dla DAZN, którego pierwsze fragmenty opublikowaliśmy TUTAJ.
Cristiano nazwał mnie „Texas Boy”, a Gigi „Big Mac”. Miałem kilka ksywek – powiedział McKennie.
Myślę, że Pirlo również nazywał mnie Texas Boy. To było zabawne doświadczenie.
W dalszej części wywiadu McKennie wyjaśniał, dlaczego został piłkarzem, przekładając piłkę ponad futbol, a więc jeden z najpopularniejszych sportów w USA.
Uprawiałem obie dyscypliny przez jakiś czas, kiedy wróciłem z Niemiec, a potem doszedłem do punktu, w którym moje kolana zaczęły boleć. Lekarze powiedzieli, że mam kolana jak 30-latek, a miałem tylko 11 lat.
– Zapytałem więc mamę: Słuchaj, nie wiem, co wybrać.
– Powiedziała: Weston, lubisz piłkę nożną?
– Ja na to: Tak, na 99,9%.
– A futbol?
– Na 99,8.
– I wtedy ona powiedziała: Cóż, więc masz swoją decyzję.
Tak to się wszystko zaczęło.
Do tej pory była to dobra decyzja, ale nigdy nie dowiem się, co bym osiągnął i kim bym był, gdybym wybrał futbol amerykański. Czasami zastanawiam się, czy mógłbym grać w niego jako zawodowiec. Myślę, że mógłbym, ponieważ jeśli skupię swój czas i wysiłek na jednej rzeczy, to daję z siebie wszystko na co mnie stać.
McKennie strzelił do tej pory dziesięć bramek w 70 występach dla Starej Damy i świętował większość z nich, naśladując Harry’ego Pottera. Amerykanin wyjaśnił skąd się to wzięło.
Zaczęło się w Niemczech. To nieco zabawna historia, patrząc wstecz, ponieważ w tamtym momencie wcale nie była to zabawna historia.
Mama powiedziała mi, że babcia kupiła mi kilka książek o Harrym Potterze, właściwie całą kolekcję. Bardzo podobała mi się okładka. Tak się zakochałem. Kiedyś moja mama przyszła do mojego pokoju i powiedziała, że moja babcia odeszła. Zareagowałem bardzo źle, nie wierzyłem, popłakałem się. Ale mama powiedziała: Nie! Nie ta, o której myślisz. Nie ta, która dała ci książki o Harrym Potterze. Zapytałem: Co?!. To był decydujący moment, tak zakochałem się w Harrym Potterze. Potem ciągle oglądałem filmy i czytałem o nim książki.
Źródło: football-italia.net
Chyba nie rozumiem końcówki
Ja też może coś w Harrym było o babci 😉
Nie Ty jeden – chodzi chyba o drugą babcię -(ojczystą powiedzmy), albo jakąś z książki.
Też z początku nie wiedziałem o co chodzi. Po wczytaniu się wnioskuję, że chodzi właśnie o „drugą” babcię. To chwilowe poczucie wielkiej straty, które opisuje Wes spowodowało, że jeszcze większą miłością zapałał on do książek o HP, podarowanych przez babcię (która dalej żyła; najwidoczniej z nią miał bardziej zażyłe relacje, czy coś).