Pirlo: Nie zagraliśmy najlepiej
Andrea Pirlo był bardzo szczery co do postawy Juventusu w spotkaniu z Ferencvárosi, wyrażając zawód zwłaszcza w stosunku do Artura i Paulo Dybali.
Chcieliśmy zacząć od innego podejścia, ale wiemy, że mogą wystąpić trudności w grach, które na papierze wydają się proste. Na początku byliśmy zbyt pochopni i musieliśmy przez to gonić wynik – powiedział Pirlo w wywiadzie dla Sky Sport Italia.
Nasz pressing nie był zbyt gwałtowny, ale utrata intensywności jest czymś normalnym po tak wielu meczach. Ważne było jednak, aby nie rozciągać się i nie pozwolić na kontrataki. Zrobiliśmy to kilka razy w pierwszej połowie, ale potem udało nam się uspokoić grę.
Spodziewałem się więcej po moich zawodnikach, ale ekipa Ferencvárosi zamknęła się na swojej połowie i musieliśmy próbować poruszać piłką tam i z powrotem szybciej, aby ich rozciągnąć. Poruszaliśmy się jednak zbyt wolno, co ułatwiło im obronę.
Węgrzy trzymali się blisko swojej bramki i zapraszali nas do ataku, ale jeśli nie zrobisz tego w odpowiednim momencie, to nic z tego nie wyjdzie. Kiedy wybieraliśmy właściwy moment, prawie zawsze stanowiliśmy dla nich spore niebezpieczeństwo.
Matthijs de Ligt wrócił po operacji ramienia w samą porę, aby zastąpić kontuzjowanych Leonardo Bonucciego i Giorgio Chielliniego.
Wiedzieliśmy, że De Ligt był już kapitanem w wieku 20 lat, więc czekaliśmy na jego powrót i wiedzieliśmy, że da nam wiele zarówno w obronie, jak i w utrzymaniu drużyny w dobrej kondycji.
Artur został skrytykowany w studiu przez Fabio Capello za podanie zbyt krótkie, zbyt wolne rozgrywanie piłki oraz nadmierną ilość podań w poprzek boiska.
Był dziś trochę uparty, utrzymując piłkę i starając się znaleźć bardziej bezpośrednie zagrożenie swoimi podaniami, w momentach kiedy powinien posłać ją szeroko i spróbować rozciągnąć obronę przeciwników – zgodził się Pirlo.
Powinien był bardziej otwierać grę, aby tworzyć sytuacje jeden na jednego. Jeśli piłka poruszała się zbyt wolno, pozwala to rywalom wrócić na pozycje.
Capello zapytał też trenera Juve, czy Arthur rzeczywiście ma zdolność lub wizję do spenetrowania obrony swoimi zagraniami?
W tej chwili tego nie robi, ale on szybko się uczy.
Paulo Dybala wyszedł w pierwszym składzie, ale niewiele wniósł do gry drużyny.
Dybala nie zagrał dobrze, ale jak powiedziałem, był kontuzjowany i przez kilka tygodni musiał przyjmować antybiotyki, więc to naturalne, że potrzebuje czasu, aby wrócić do formy. Musi przekroczyć swoje limity na treningach, aby na nowo odkryć swoją formę.
Źródło: football-italia.net
Czekałem na komentarz ze strony Pirlo i cóż, standardowa gadka po słabym meczu. Z jednej strony w sumie Ameryki nie da się już odkryć, co uważniejszy obserwator jest w stanie określić bolączki obecnego Juventusu. Z drugiej jednak, jak już pisałem, skoro cały czas pracujemy i cały czas nie ma prawidłowości kiedy zagramy dobrze, a kiedy niedobrze, to znaczy, że jesteśmy nieprzewidywalni – w sensie negatywnym. W konsekwencji, to trochę wygląda tak, że nikt nie wie, dlaczego raz wychodzi, a raz nie. Wiadomo, w tym sezonie mamy istotny wpływ czynników zewnętrznych (wirus, intensywny terminarz gier), jednak uogólniając to taka sytuacja nie… Czytaj więcej »
Nie no, jak nie wiadomo, dlaczego nie wyszło w tym meczu? Widać to było gołym okiem, a i sam Pirlo przyznał to między między wierszami – kompletnie zlekceważyliśmy przeciwnika i wyszliśmy z nastawieniem „samo się wygra”.
Jedynym gościem, którego można pochwalić za widoczne zaangażowanie jest Morata. Cała reszta, na czele z Ronaldo, odwaliła takiego „stojanowa”, że głowa boli.
Trzeba się tego wyzbyć, bo następnym razem konsekwencje mogą być przykre.
Zgodzę się, że wczoraj to mogło być kluczowe. Ale czy było przyczyną naszej słabej gry w tych wszystkich meczach, które nam nie wyszły? Nie sądzę.
Dodatkowo, w lekceważenie przeciwników wątpię także dlatego, że moim zdaniem piłkarze mają świadomość, że żaden z Juventusu hegemon. Lekceważyć rywali to może zespół topowy i pewny siebie, a nie zespół który sam ze sobą ma problem i poszukuje tożsamości. Plus, mamy w zespole wielu młodych, „nienażartych”, a wielu graczom z różnych powodów powinno zależeć na pokazaniu się.
Te komentarze o Dybali ze wszystkich stron brzmią jak żart. Ronaldo wyautowany z treningów na 3 tygodnie wraca i pakuje gola za golem. De Ligt nie gra od początku sezonu i od razu staje się mocnym punktem drużyny. A ten od 3 miesięcy musi ,,na nowo odkryć swoją formę”. Gość ma 27 lat, to wiek na bycie liderem i mocnym punktem zespołu. A komentarze innych sugerują, jakby obiecujący junior miał naturalne wahania formy.
Dybala to boiskowy Piotruś Pan, który nigdy nie dorośnie. Nie ma charakteru ani jakichkolwiek cech lidera bo gdy trafia się przeciwnik z wyższej półki albo Liga Mistrzów to ma momentalnie pełne gacie i na murawie jest jedynie figurantem. Dodatkowo takie mecze najczęściej kończą się fochem w stronę trenera czy kolegów z zespołu gdy jest zmieniany i trzeba gonić wynik (mieliśmy już kilka takich sytuacji kiedyś z Allegrim, podobno też w finale LM była taka sytuacja).
Teraz nasz Piotruś Pan ma ważniejsze rzeczy na głowie, czyli kontrakt za 15 mln euro
No jak to, przecież zapakował w poprzednim meczu LM dwie bramki!:D
Choć generalnie Twój ton komentarzy nie za bardzo mi odpowiada, to przyznaję, że talent do wymyślania porównań masz. Skojarzenie Pirlo z postacią literacką Dyzmy wręcz samo się nasuwa, a teraz Dybala i Piotruś Pan, też adekwatnie:D
Dokładnie. Wszyscy mogą zebrać się w sobie nawet po kontuzji, tylko La Joya ma zawsze jakieś problemy: zawirowania miłosne, kontuzje, koronawirus, sraczka, przekraczanie limitów, kompatybilność z innymi na boisku, zgranie z Ronaldo i nie wiadomo co jeszcze.
Ciekawe ile teraz będziemy czekać na jego formę.
no wczoraj brakowało tych penetrujących podań.
Bez sensu była powtarzająca się sytuacja gdzie 4 naszych atakujących stała na linii z obrońcami i czekała na podanie, które nigdy nie nadeszło.
Szczególnie było to widoczne w samej końcówce, gdy zegar nieubłaganie wskazywał koniec spotkania.
Totalny brak ruchu w ataku, czekanie na piłkę, tak niemożna grać!
Co najciekawsze, to praktycznie każdy nasz zawodnik jest bardzo mobilny.
Nawet nasza 9 to nie jakiś tam Jan Koller tylko Morata, który naprawdę fajnie porusza się po boisku.
Zupełnie mnie to nie dziwi, bo taka statyczna gra w ataku to była specjalność Juve także w zeszłym sezonie. Stoi czterech gamoni i czeka na cud, bo przecież nie da się im podać piłki, kiedy każdy ma przy sobie dwóch piłkarzy drużyny przeciwnej. Nawet ta nasza gra z klepki mogłaby być fajna, gdyby nie to, że wszystko na stojąco.
Lepiej się przyznać, że Węgrów się zlekceważyło, panie trenerze i dotyczy to trochę trenera, a jeszcze bardziej piłkarzy. Nie wiem tylko na ile to lekceważenie, a na ile poważniejsze problemy. Przypłacili to piłkarze gonitwą do ostatnich minut i kopaniem się po czole przez większość spotkania. A można było nie sfrajerzyć na początku meczu, tylko spokojnie grać i wygrać. To co mnie drażni w tej drużynie, to naiwność. Kiedyś Juve to była kwintesencja cynizmu, bo zespół umiał grać piłkarskie szachy i mając jedną klarowną sytuację bramkową wygrywać 1-0, rywalowi przy tym nie pozwalając na nic. Dzisiaj nawet znacznie słabsze zespoły wchodzą… Czytaj więcej »