Felietony

maciejovsky | 18 lipca 2019

Prawdziwy ojciec transferu de Ligta – Andrea Agnelli

Pozyskaniem Matthijsa de Ligta Andrea Agnelli swoje słowa przekuł w czyny. Prezydent Juventusu zainwestował pieniądze w to, o czym mówił rok temu.

We wrześniu ubiegłego roku Agnelli udzielił długiego wywiadu dla Financial Times na temat transferu Cristiano Ronaldo. Wówczas transakcja ta była paradoksalnie sporym zagrożeniem. Juventus zainwestował w sumie 340 milionów euro w co prawda niesamowitego, ale 34-letniego zawodnika, co zaburzyło trendy panujące na rynku transferowym. Ronaldo był postrzegany jako sposób na przyciągnięcie nowych fanów oraz sponsorów, a także na zdobycie nieuchwytnego od lat tytułu najlepszej drużyny w Europie. Tym samym była to droga do zwiększenia przychodów, dotychczas przecież tak niskich, płynących z transmisji Serie A, a finalnie — uczynienie na stałe z Juventusu czołowego klubu świata.

Pod koniec wspomnianego wywiadu redaktor zwrócił uwagę na jedną z największych przeszkód w realizacji projektu: braku umiejętności przyciągnięcia największych młodych talentów. Agnelli odpowiedział na to krótko: musimy być w stanie zdobyć kolejnego Cristiano, ale w wieku 25 lat. I niemal dokładnie rok później, we wtorek wieczorem, Matthijs de Ligt wysiadł na lotnisku Caselle w Turynie z prywatnego odrzutowca i namacalnie potwierdził zeszłoroczne słowa Agnellego.

Owszem, de Ligt jest obrońcą, nie goleadorem czy magikiem, ale to nadal jeden z największych talentów na świecie. W dzisiejszych czasach taki typ defensora to rzadkość. Już w wieku 19 lat jest piłkarzem kompletnym na swojej pozycji. Kimś, kim był Bonucci w latach 2014-2016 i wszyscy myśleli, że pozostanie już tak przez całą swoją karierę. Matthijs był najbardziej pożądanym młodym zawodnikiem w obecnym okienku transferowym – Holender miał przecież możliwość przeniesienia się nie tylko do Juve, ale i do Barcelony, PSG czy Manchesteru United. Zamiast tego, wybrał jednak Juventus, który pomimo swojej niesamowicie bogatej historii, po farsie jaką była afera Calciopoli, nie odzyskał statusu jednego z największych na europejskiej scenie futbolowej.

Wiele osób natychmiast wskazuje na „efekt Ronaldo” mówiąc o transferze de Ligta. Portugalczyk był idolem dla dorastającego Holendra i wszyscy doskonale wiedzą, że Cristiano lobbował za przyjściem Matthijsa do Turynu – świadczy o tym krótka rozmowa między zawodnikami po finale Ligi Narodów. Narracja, że to Ronaldo „pozyskał” de Ligta do Juventusu będzie powszechna w ciągu najbliższych miesięcy, ale historia tego transferu jest znacznie głębsza.

Kiedy Agnelli został prezydentem Juventusu w 2010 roku, rozpoczął klubu i marki praktycznie od zera. Po początkowych niepowodzeniach duetu Agnelli-Marotta – niewłaściwy wybór na ławkę trenerską Gigiego Delnerego czy wpadki transferowe jak Krasić czy Martinez, nastąpił czas obfity w sukcesy w zakresie odbudowy. Zrównoważona polityka transferowa i inteligentne ruchy na rynku transferowym przyniosły takich piłkarzy jak Andrea Pirlo, Arturo Vidal czy Paul Pogba. Co warte podkreślenia przychodzili oni za darmo lub w okazyjnych cenach.

Ponadto otwarcie własnego stadionu dało Juventusowi źródło finansowe niedostępne dla innych włoskich klubów. I choć mocno zasiliło budżet klubu, to nadal Juve nie dorównywało finansowo do takich klubów jak Real Madryt, PSG, Manchester City czy Barcelona. Juventus trwale zaczął osiągać sukcesy, ale nie był uważany za klub pierwszego wyboru dla najlepszych czy najbardziej utalentowanych.

Uszaty puchar za zdobycie Ligi Mistrzów to ostateczny cel Andrei Agnellego. Dotarcie tam powinno oznaczać zmianę filozofii transferowej, ale w przypadku Starej Damy – nie do końca. Klub idzie dwiema drogami: z jednej strony nieprzerwanie wykorzystuje okazje na rynku, patrz: Ramsey, Rabiot, ale z drugiej strony nie boi się wydać większej sumy pieniędzy na jednego zawodnika. Również zaczęły się rozluźniać ustalone przez Beppe Marottę widełki płacowe – de Ligt będzie drugim po Ronaldo najlepiej zarabiającym piłkarzem w Serie A.

Agnelli postanowił też uatrakcyjnić grę zespołu – dla fanów i pod kątem potencjalnych nowych nabytków. Świadczy o tym rozstanie się z Massimiliano Allegrim i pozyskanie w jego miejsce Maurizio Sarriego preferującego ofensywny styl gry. Samo odejście Marotty może być korzystne dla klubu, dla Interu i dla całej Serie A – Juventus będzie miał konkurencyjnego rywala w postaci nie tylko Napoli, ale i Interu, który marzy o odbudowie, a liga włoska zyska na tym w Europie.

Ta zmiana strategii doprowadziła rok temu do tego, że Ronaldo dołączył do ekipy Bianconerich i to wszystko właśnie w szerszym znaczeniu przyciągnęło de Ligta do Turynu. Owszem, Cristiano osobiście mógł pomóc w zawarciu umowy, ale to głównie Agnelli zasługuje na najwyższe uznanie jako ten, który poruszył całą tę machinę wiele lat temu.

Oczywiście, że istnieją pewne wątpliwości. 19-letni de Ligt posiada w swoim kontrakcie klauzulę transferową, co też jest pewnym odejściem od stałej praktyki pozyskiwania piłkarzy przez Juventus. A wiemy przecież, że choć Mino Raiola to agent, z którym współpraca przebiega dla Juve znakomicie, to będzie chciał wykorzystać tę klauzulę do własnego zarobku. I to właśnie dopiero wtedy okaże się, czy Stara Dama odzyskała swoją najwyższą markę i wizerunek i będzie w stanie zatrzymać Holendra, nie posiadając już przynęty w postaci Cristiano Ronaldo.

Źródło: blackwhitereadallover.com

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Najnowsze artykuły:
Przejdź do paska narzędzi