Ostatnie tygodnie były wypełnione wiadomościami i statystykami uznającymi mnie za najlepszego strzelca w historii piłki nożnej, pokonując 757 oficjalnych bramek Pele. Chociaż jestem wdzięczny za to uznanie, teraz nadszedł czas, aby wyjaśnić, dlaczego nie uznawałem tego rekordu aż do tej chwili – napisał Portugalczyk.
Mój odwieczny i bezwarunkowy podziw dla pana Edsona Arantesa do Nascimento, taki jak szacunek, który mam do futbolu z połowy XX wieku, doprowadził mnie do wzięcia pod uwagę jego 767 trafień, przyjmując jego 9 bramek dla drużyny Sao Paulo, a także jego jedną bramkę dla wojskowej reprezentacji Brazylii, jako oficjalne gole.
Świat zmienił się od tamtego czasu, zmieniła się również piłka nożna, ale to nie znaczy, że możemy wymazać historię zgodnie z naszymi zainteresowaniami.
Dziś, kiedy zdobywam 770 oficjalnego gola w mojej profesjonalnej karierze, moje pierwsze słowa kieruję prosto do Pelego. Nie ma na świecie piłkarza, który nie wychował się słuchając opowieści o jego grze, bramkach i osiągnięciach, a ja nie jestem wyjątkiem.
Z tego powodu wypełnia mnie radość i duma, kiedy uznaję bramki, dzięki którym znalazłem się na szczycie listy najlepszych strzelców na świecie, pokonując rekord Pelego, to coś o czym nigdy nie mogłem marzyć, dorastając jako dziecko z Madery.
Dziękuję wszystkim, którzy razem ze mną uczestniczyli w tej niesamowitej podróży. Moim kolegom z drużyny, przeciwnikom, fanom pięknej gry na całym świecie, a przede wszystkim mojej rodzinie i przyjaciołom: zaufajcie mi, gdy powiem, że bez was nie mógłbym tego dokonać.
Teraz nie mogę doczekać się kolejnych meczów i wyzwań! Kolejne rekordy i trofea! Uwierzcie mi, ta historia jest jeszcze daleka od zakończenia. Przyszłość jest jutro i wciąż mam wiele do wygrania z Juventusem i Portugalią!
Dołącz do mnie w tej podróży! Chodźmy!