Sissoko: Żałuję odejścia z Juve
Były pomocnik Juventusu, Momo Sissoko wyjawił, że od najmłodszych lat chciał grać w ekipie Bianconerich, a wyjazd do Paris Saint-Germain uważa za błąd.
Rozmawiając z Il Posticipo, Sissoko opowiedział o swojej długiej karierze w Europie, a zwłaszcza o okresie spędzonym w czarno-białej Juventusie.
Czy gra we Włoszech była twoim marzeniem?
Tak, zawsze marzyłem o grze w Juventusie. Kiedy byłem młody, bardzo lubiłem Alessandro Del Piero i Zinedine Zidane’a: we Francji wszyscy młodzi ludzie tacy jak ja byli fanami Zizou. Kiedy nadarzyła się okazja przyjścia do Juve, natychmiast powiedziałam „tak”.
Cieszę się, że to zrobiłem, jestem dumny, że mogłem grać ze wspaniałymi graczami, takimi jak Pavel Nedved, Mauro Camoranesi, David Trezeguet, Fabio Cannavaro, Fabio Grosso i Vincenzo Iaquinta. Niedawno skończyłem z grą w piłkę, ale jeśli spojrzę wstecz i zastanowię się nad tym, czego dokonałem, mówię sobie, że to było naprawdę fantastyczne. Miałem piękną karierę, dziś jestem szczęśliwy.
Co powiedział ci Ranieri, kiedy spotkałeś go w Turynie?
Powitał mnie i powiedział, że jestem tu mile widziany. W Turynie Ranieri traktował mnie tak, jak w Walencji: zawsze bardzo dobrze.
Podczas derbów w marcu 2009 r. doznałeś kontuzji stopy: czy ta wpłynęło to na twoją karierę?
Tak, absolutnie: to była bardzo ciężka kontuzja, bardzo trudno było ją wyleczyć. W tym momencie trudno było to zaakceptować: grałem dobrze, ta kontuzja na mnie mocno wpłynęła i osłabiła. Potem poszedłem do PSG, ale nie byłem już w 100% sprawny.
Czy żałujesz, tego co się wydarzyło potem? Czy chciałbyś zostać w Turynie?
Żałuję. Żałuję, że odszedłem: w Juve czułem się bardzo dobrze, byłem bardzo ważnym graczem. Przy Delnerim grałem jednak niewiele, więc zdecydowałem się odejść. Gdybym mógł cofnąć czas, nigdy nie opuściłbym Juve na rzecz PSG: taka jest prawda.
Źródło: juvefc.com
Zbyt szklany i zbyt toporny techniczny do Juve i 4-4-2 forsowanego przez Ranieriego i Del Neriego. A szkoda, bo ustawiony poprawnie, chłop mógł powodować moczenie nocne wśród ofensywnych piłkarzy ze środka pola przeciwnika.
dokladnie ofiara taktyki
Doskonale pamiętam grę Sissoko dla nas i po latach dobrze wspominam tego właśnie zawodnika. Nie ma wątpliwości, że reprezentant Mali miał pecha związanego ze swoim kruchym zdrowiem, przez co również u nas nie mógł pokazać się ze swojej najlepszej strony, a przynajmniej nie przez cały okres pobytu w Turynie. Niemniej, zwłaszcza pierwsze miesiące gry w Juventusie były dla Sissoko bardzo udane, był wówczas określany czołowym zawodnikiem Serie A, biorąc pod uwagę pozycję na której występował. Nie ukrywam, że miło się czyta takie właśnie wypowiedzi. Mamy do czynienia z człowiekiem z klasą, a nie szmaciarzem pokroju Melo.